Aktywność pracowników w serwisach społecznościowych staje się coraz większym zagrożeniem dla wizerunku firm. Badania firmy doradczej Deloitte pokazują, że istnieje świadomość tego problemu, jednak wciąż pracodawcy nie podejmują odpowiednich działań mających zminimalizować ryzyko z nim związane. Zdaniem ekspertów Deloitte lekarstwem na ten stan rzeczy jest ustanowienie jasnych i precyzyjnych kodeksów etyki oraz zbiorów norm w firmach, które będą skutecznie chronić ich reputację, a więc także wartość na rynku.
Coraz
większa aktywność pracowników, w tym kadry kierowniczej, na portalach społecznościowych
wiąże się z ryzykiem utraty reputacji firmy. „Dobre imię” jest czynnikiem,
który w dużej mierze decyduje o sukcesie rynkowym danej organizacji. Jego
podkopanie może więc bezpośrednio przełożyć się na straty finansowe. Opinie,
zachowania i zdjęcia umieszczane przez pracowników na portalach
społecznościowych mogą także wpłynąć na ich reputację oraz wartość na rynku pracy.
Badanie
przeprowadzone przez firmę doradczą Deloitte pt. „Sieci społecznościowe a
ryzyko reputacyjne w miejscu pracy
Kadra
zarządzająca coraz częściej podejmuje różnego rodzaju działania mające na celu
ograniczenie ryzyka wynikającego z nieodpowiedzialnego korzystania z sieci
społecznościowych. Niektóre firmy ustanawiają oficjalną politykę, która mówi o
tym, jak pracownicy mogą korzystać z sieci. Inne decydują się na
zainstalowanie specjalnych programów komputerowych, podsłuchów czy też kamer
służących do monitorowania i ograniczania tego rodzaju ryzyka. „Nowoczesne
rozwiązania technologiczne, odpowiednio wykorzystane, mogą zabezpieczyć
pracodawcę przed, niejednokrotnie nieodpowiedzialnymi zachowaniami pracowników,
co do stosowności których mogą oni nawet nie mieć świadomości” – mówi Jakub Bojanowski, partner w dziale
zarządzania ryzykiem Deloitte.
Zdaniem
Deloitte pracodawca, w niektórych przypadkach powinien mieć wpływ na to, jak
zachowuje się jego pracownik nawet po pracy. „Obowiązek przestrzegania przez pracownika określonych standardów zachowania
w życiu prywatnym można wywodzić z art.
100 par. 2 pkt 4 k.p., zgodnie z którym pracownik jest obowiązany dbać o
dobro zakładu pracy” – tłumaczy Joanna
Dudek, menedżer w kancelarii prawnej Deloitte Legal. „Dobro zakładu pracy może być rozumiane jako wizerunek firmy, jej pozycja i renoma. A możliwość zagrożenia
tego dobra istnieje zwłaszcza w kontekście zjawiska postrzegania firmy przez pryzmat zatrudnionego w niej pracownika. Jeżeli
zatem pracownik naruszy obowiązek dbałości o to dobro, to powinien się liczyć z
utratą zaufania pracodawcy, a nawet możliwością utraty pracy”.
Opinię tę potwierdza wyrok Sądu Najwyższego, wedle którego utrata zaufania do pracownika zajmującego kierownicze stanowisko uzasadnia wypowiedzenie umowy o pracę, także wtedy, gdy nie można pracownikowi przypisać winy w konkretnym zachowaniu, jednakże obiektywnie nosi ono cechy naruszenia obowiązków pracowniczych w zakresie dbałości o dobro lub mienie zakładu pracy (art. 100 par. 2 pkt 4).
Polskie
prawo daje zatem pracodawcy pewne możliwości ochrony swojej reputacji. „Dużo lepszym i bardziej precyzyjnym
narzędziem, którego przestrzeganie może skutecznie chronić wizerunek firmy, są
kodeksy etyczne i zbiory norm. Jednoznaczne sformułowanie zawartych w nich
zasad i jasne zakomunikowanie ich przyszłym i obecnym podwładnym służy do kształtowania
pożądanych postaw pracowniczych” – mówi Jacek Kuchenbeker z
Deloitte. Filozofią leżącą u podstaw opracowania i wdrożenia tego
rodzaju kodeksu jest dążenie do niedopuszczenia do sytuacji,
w której występuje rozbieżność pomiędzy tym, co mówimy, a tym, co
wynika z naszych działań. Korzyści płynące z ustanowienia kodeksu etyki leżą
zarówno po stronie pracodawcy, jak i pracownika.
Pracownicy,
zobowiązując się do przestrzegania firmowego kodeksu, dysponują jasnymi informacji na temat oczekiwanej od nich
postawy oraz zachowań, które nie są akceptowane w organizacji.
„Zbiór norm przyczynia się również do
ustanowienia świadomości u klientów i kontrahentów danej firmy, że warto z
nią pracować bez obawy o bezpieczeństwo
swoich interesów i poszanowanie dobrego imienia. Kodeksy są też bardzo
pozytywnie przyjmowane przez media i opinię publiczną” – dodaje Jacek Kuchenbeker.